WEWNĘTRZNE MOTYWY PODEJMOWANIA DECYZJI.

WEWNĘTRZNE MOTYWY PODEJMOWANIA DECYZJI.

Podejmując decyzje lub ustalając cele do realizacji świadomie lub nie zawsze określasz ich adresata. Niektórzy z nas preferują te cele, które odnoszą się przede wszystkim do nich samych (wewnętrzy program – „Ja”). Inni – takie, które uwzględniają interesy własne i otoczenia (raczej najbliższego, choć nie musi to być wcale rodzina instytucjonalna, lecz także tzw. rodzina zastępcza – środowisko zawodowe, rozmaite grupy wzajemnej adoracji, kluby i zrzeszenia itp., zastępujące tą rodzinę właściwą)- program  –„My”. Pozostali – to, co odnosi się do otoczenia z pominięciem własnej osoby (rzadkie to ptaki –program„Oni”).

Wyrośliśmy w kręgu kulturowym, w którym pewne orientacje niewątpliwie bardziej preferowane są (przynajmniej na zewnątrz) niż inne. Tym samym  niektóre preferencje (nie tylko seksualne), traktowane są przez wielu jako zdecydowanie naganne.

No bo jak można zaakceptować bezwarunkowo zorientowanie typu „ja”. Przecież to cecha wyłącznie samolubów i sobków, dążących kosztem innych do realizowania jedynie własnych korzyści. Ejże, ejże, czy aby na pewno?

Oczywiście, informacja typu „A co ja z tego będę miał” w bardzo wielu wypadkach posiada wyłącznie pejoratywny wydźwięk, skrywając oprócz postawy roszczeniowej także zamaskowaną bierność lub agresję. Może jednak mieć konotacje zupełnie inne i stanowić o zespole cech wartym wyrobienia w każdym z nas. 

Zorientowanie typu „ja” jest przecież podstawą wszystkich zachowań asertywnych, polegające na ochronie własnych granic, komfortu i przestrzeni wewnętrznej w sposób nie raniący otoczenia. To w aspekcie pozytywnym także oznaka samodzielności i niezależności, świadcząca o dojrzałości i wewnętrznym ugruntowaniu. Doskonale charakteryzuje to Iwona Majewska – Opiełka „Ludzie samodzielni rozumują niezależnie, myślą kategoriami ja. „Ja to zrobię”, „ja to załatwię”, dam sobie z tym radę (ja), rozwiążę ten problem (ja)…..Niezależność łączy się ściśle z poczuciem własnej wartości. Trzeba wiedzieć, że się potrafi robić różne rzeczy, że jest się wystarczająco dobrym, by dać sobie radę w każdej sytuacji, trzeba mieć wewnętrzne poczucie bezpieczeństwa, które daje taka pewność”[1]

 Świadoma orientacja typu  “ja” jest jednak pewnego rodzaju pułapką, o ile przekształca się w dominujący paradygmat. Stephen Covey pisze o tym następująco: „Większość materiałów na temat samorozwoju stawia niezależność na piedestale, jakby współpraca, komunikacja i praca w zespole były mniej ważne”.[2]

Kategoria „My”, przeciwnie, dopuszcza wyłącznie taki model działania jednostki, który służy wspólnym celom, interesom i korzyściom. Jak i poprzednia ma dwa aspekty – pozytywny i negatywny. Aspekt pozytywny wiąże się przede wszystkim z rozwiniętym poczuciem współzależności.

„Czym jest współzależność? Kolejnym, najwyższym stadium w społecznym rozwoju człowieka. Jest etapem, na którym samodzielny, niezależny człowiek zdaje sobie sprawę, że znacznie lepsze efekty zyskuje się pracując zbiorowo, zatrudniając do wykonania różnych rzeczy odpowiednich ludzi, a także łącząc wysiłki umysłowe. Ludzie z poczuciem współzależności myślą kategoriami „My”. Dają z siebie to, co najlepsze, uzupełniając jednocześnie swoją wiedzę, umiejętności i siłę przymiotami innych. Więcej, ludzie Ci rozumieją, że są fragmentem większej całości – zespołu, przedsiębiorstwa, rodziny, społeczności, narodu…..mieszkańców ziemi i kosmosu.”[3]

A co z aspektem negatywnym kategorii „My”? No cóż, niezaprzeczalnie i taki istnieje, bowiem kategoria „my” (przez małe „m”) może przykrywać pospolitą bierność, lub, co gorzej manipulację. Osoba bierna usprawiedliwi swoją niemoc – niemocą zespołu, osoba manipulująca zaś na zespół zrzuci odpowiedzialność za brak rezultatów. 

Nader ciekawą jest kategoria ostania, kategoria „Inni”, już samą nazwą wskazująca na wyjątkową misję i posłannictwo osób ją posiadających. Osoby, które zorientowane są na innych dokonują tych wyborów, które sprawiają, że inni będą szczęśliwi. Nie jest to niemożliwe, sam słyszałem o dwojgu takich ludziach – Matce Teresie i Mahatmie Gandhim.

Ach, oczywiście, masz rację! Faktyczni, zapomniałem – są jeszcze sprzedawcy ubezpieczeń!!! Przecież nikt z nich nie sprzedaje ubezpieczeń dla prowizji, bo wtedy nie sprzedałby żadnego. Każdy istnieje wyłącznie po to, by zaspokajać potrzeby klientów i dbać wyłącznie o ich dobro. Po piętach depczą im uzdrawiacze i wszelkiej maści nauczyciele duchowi.  Non nobis, non nobis, , Domine sed  pro nomine tuo  ( nie dla nas, nie dla nas Panie,  lecz dla chwały Twojego imienia).

Łatwo rozróżnisz ich po hasłach na sztandarach – „A co ja z tego będę miał ?”, „A co nam z tego przyjdzie ?”, „A co by jeszcze można dla nich zrobić ?”. A Ty sam jaką chorągwią wymachujesz ?

Ryszard Gąsierkiewicz


[1] Iwona Majewska – Opiełka, Umysł Lidera, Wydawnictwo MEDIUM Warszawa, 1998

[2] S. Cowey, 7 nawyków skutecznego działania, MEDIUM, Warszawa 1996

[3] I. Majewska – Opiełka, Umysł Lidera, Wydawnictwo MEDIUM Warszawa, 1998